niedziela, 23 listopada 2014

O gwiazdach i muzyce - rozmowa z Pasjonatem

Pan Andrzej Puc przyjął nasze zaproszenie, aby opowiedzieć nam nie o jednej, a dwóch swoich pasjach. Co ciekawe, zamiłowanie do obu to dzieło przypadku. Co było pierwsze: gwiazdy czy muzyka? - o to pytały Agata i Weronika. 

-Chciałybyśmy się dowiedzieć jak zaczęła się Pana historia z astronomią
-Gdy miałem 16 lat miało miejsce lądowanie na Księżycu (1969 rok – przyp. red.). Było to wielkie osiągnięcie dla ludzkości. Człowiek mógł sobie wtedy uświadomić, jaka to skala odległości. Poza tym w tamtych czasach czytaliśmy więcej książek, modny był Stanisław Lem i jego powieści m.in. „Solaris”, ,,Dzienniki gwiazdowe”, które bardzo działały  na wyobraźnię.
Wystarczy też spojrzeć w nocy na rozgwieżdżone niebo, żeby poczuć zachwyt i tajemnicę Wszechświata, chociaż teraz wiem, że tak naprawdę niewiele widać, bo tylko najbliższe nam rejony. Obecnie mniej mnie interesuje, co dzisiaj widać na niebie, ale jakie tam są obiekty, jak to wszystko działa, skale, odległości. Czasami oglądam na Discovery Science różne programy np. z Morganem Freemanem czy cykl ,,Jak działa Wszechświat”.  Są tam naprawdę fajne zdjęcia, filmy, symulacje komputerowe,  to może Was zaciekawić.

-A czy kształcił się Pan w tym kierunku?
-Skończyłem technikum rolnicze, a potem  zacząłem się zastanawiać nad studiami, przeglądałem informatory. Trochę przypadkowo wybrałem astronomię w Toruniu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, ale byłem nastawiony romantycznie i myślałem, że będziemy mówić o gwiazdach, o budowie wszechświata, a pierwsze wykłady  polegały na tym, że wyprowadzaliśmy orbity planet, ciągle przekształcając równania z sinusami i cosinusami. I to mnie zniechęciło.

-Czyli był zawód?
-No właśnie, ale gdybym wytrwał, to potem byłoby ciekawiej. W każdym razie na astronomii mieliśmy wspólne zajęcia z fizykami i nie było problemu z przeniesieniem się na fizykę, której jestem absolwentem.  Na studiach  zadziwiało mnie i jednocześnie wprawiało w zachwyt dążenie matematyków do uogólniania. Teraz po latach wiem, że ten kierunek sprawiłby mi najwięcej radości.

-Posiada pan jakiś specjalistyczny sprzęt w domu?
- Teleskop. Dzisiaj to nie są drogie rzeczy.

-A czy pan korzysta z tego sprzętu?
-Obecnie rzadko. Ale problem polega na tym, że jak już jest rozłożony, to jest bałagan. Tak twierdzi żona.

-A czy uważa Pan, że urodził się pod szczęśliwą  gwiazdą?
-Trudne pytanie, wiąże się z tym, czy w ogóle wierzę w przeznaczenie. Musiałbym nad tym pomyśleć. Nie lubię bez zastanowienia odpowiadać,  to chyba się uchylę od odpowiedzi, jak polityk.

-W podstawówce uczono nas, że Pluton jest planetą. W gimnazjum dowiedzieliśmy się, że jednak nie. Czy mógłby nam Pan to wyjaśnić?
- Pojawił się problem, kiedy w 2005 roku odkryto Eris, obiekt o masie większej od Plutona. W tej sytuacji trzeba by zwiększać ilość planet w Układzie Słonecznym do 10, dlatego astronomowie podjęli decyzję, że nie będziemy rozszerzać już Układu Słonecznego, czyli zwiększać liczby planet, tylko prościej będzie Plutona, który jest stosunkowo mały, zamienić na planetę karłowatą.
Tak na marginesie, to na astronomii studiował ze mną, aktualnie już profesor astronomii, który brał udział w sympozjum, na którym podjęto tę decyzję.

-Czyli Pluton nie jest już planetą z powodu rozmiarów, tak?
-Tak, od 2005 roku.

-A czy  gdy w sierpniu spadają Perseidy, a w styczniu Kwadrantydy, obserwuje Pan niebo?
-Czasami nie ma pogody, czasami nie chce się czekać, bo to tak po drugiej najczęściej, ale ostatnio rzeczywiście widziałem.
Swoją drogą wielu wyobraża sobie Słońce jako spokojną kulę, a tak naprawdę to jego powierzchnia się „gotuje”.  Nasze Słońce jest stosunkowo małą gwiazdą, dlatego długo będzie żyło, aż wypali się wodór, potem hel, natomiast we Wszechświecie  tworzą się gwiazdy różnej wielkości, miedzy innymi supermasywne. Ich ewolucja jest bardzo szybka i kończą po wybuchu jako czarne dziury.

-Jak mógłby Pan zachęcić dzisiejszą młodzież, na którą czekają takie pokusy jak Internet, gry internetowe, życie online do astronomii?  Czy gwiazdy, wszechświat  to jakaś alternatywa dla tych pokus, które mają na co dzień?
 -Tak jak wspomniałem, na pewno w telewizji jest dużo ciekawych programów na ten temat. Jest program Stellarium, który Wam dziś zaprezentowałem, który pokazuje, co danego dnia można zobaczyć na nieboskłonie. Może są gry związane z tą tematyką?

-Czy uważa Pan, że wyjazd do astrobazy, obserwatorium zachęciłby młodzież do zainteresowania się tą tematyką?
- Na pewno w jakimś stopniu zaciekawi młodzież, gdy będą czekali w kolejce do lunety, teleskopu, żeby spojrzeć w niebo. Jeśli dodatkowo zetkną się z pasjonatem astronomii to efekt będzie „murowany”.

- Porozmawiajmy teraz o Pana pasji, którą jest muzyka klasyczna. Proszę powiedzieć dlaczego akurat klasyczna, a nie np. pop?
- No to jest właśnie, jak to w życiu bywa, kwestia przypadku. Na studiach astronomicznych spotkałem Romana Blechacza. Czy to nazwisko coś Wam mówi?

- Niestety nie.
- Rafał Blechacz zdobył pierwsze miejsce w konkursie chopinowskim (w 2005 roku w XV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina – przyp. red.). Roman to jego stryjek. Studiował astronomię i jednocześnie kończył  średnią szkołę muzyczną. Tak się złożyło, że mieszkaliśmy w akademiku w jednym pokoju. On mnie zachęcił do słuchania muzyki klasycznej. Zaczynałem od łatwiejszych utworów np. Chopina. Później po kolei poznawałem utwory kompozytorów kolejnych epok. Teraz słucham głównie Mozarta, ale wracając jeszcze do Romana Blechacza… Kiedy szliśmy na zajęcia często nucił jakieś utwory, które aktualnie ćwiczył, których słuchał. Po prostu był pasjonatem. Wydaje mi się, że nie są potrzebne jakieś genetyczne uwarunkowania, czyli nie znaczy to, że ktoś w rodzinie musi posiadać zdolności muzyczne, żeby jego potomkowie interesowali  się muzyką, zwłaszcza klasyczną. U mnie w rodzinie nie ma takich osób. Może to jest tak, jak kiedyś zwierzał się krytyk muzyczny okresu międzywojennego, że zaczynał od tego, iż chodził do filharmonii, bo tam było ciepło. Miał chyba darmową wejściówkę na balkon… Przy okazji zaczął zapoznawać się  z muzyką. I tak to właśnie działa, że to co nieznane denerwuje nas i unikamy tego. Gdy się z czymś oswajamy, staje się nam to bliskie, mimo wcześniejszej obojętności, może nawet niechęci. Zaczynamy więc od łatwiejszych utworów. Moim zdaniem warto sobie taką muzykę włączyć, jak się na przykład uczymy. Nie przejmować się, że gra gdzieś tam w tle. Pojawi się taki moment, że doznamy olśnienia i nagle zachwycimy się jakimś utworem, tak więc dlaczego nie spróbować? A potem jest coraz łatwiej, bo stajemy się wrażliwsi na samo brzmienie, a jak wiadomo utwory muzyczne to nie tylko brzmienie, ale też forma.



-Kolekcjonuje Pan płyty z tego rodzaju muzyką. Czy może nam Pan je przedstawić?
- Tak. Najpierw były płyty winylowe, które obecnie, po latach, wracają do łask. Niektórzy twierdzą, że jakość muzyki z tych płyt jest lepsza niż na cyfrowych. Ale wtedy były tylko winylowe. Tutaj mam taką perełkę, przepiękne wykonanie Requiem Giuseppe Verdiego z Placido Domingo i Nikołajem Giaurovem. Na tej płycie Witold Szczurek gra w kościele na kontrabasie solo. A to płyta, którą chyba rozpoznałbym po pierwszym brzmieniu,  z V symfonią Dymitra Szostakowicza.  Tu z kolei moje dwie pierwsze płyty kompaktowe: Requiem d-moll Mozarta i Il Combattimento di Tancredi e Clorinda Claudio Monteverdiego. Musiałem po nie jechać na giełdę aż do Poznania. Tę drugą ciągle uznaję za jedną z  najlepszych w mojej kolekcji. Wspominałem o Rafale Blechaczu, mam też płytę z muzyką w jego wykonaniu z dedykacją. Tu płyta z Pasją według św. Mateusza. Utwór ten poznałem w niecodzienny sposób. Otóż, gdy studiowałem w Toruniu,  w bibliotece mieliśmy takie miejsce, w którym mogliśmy słuchać muzyki, a nawet przegrywać ją na magnetofon. Pewnego razu przegrywałem jakiś utwór, gdy nagle  z sąsiedniego pomieszczenia usłyszałem fragment z tej Pasji, który mnie zauroczył. Część płyt winylowych nagrałem na kompakty. Tu właśnie mam Serenadę Igora Strawińskiego. Pamiętam, jak mi się spodobał ten utwór, i jak często go słuchałem.

- A czy słucha Pan w domu muzyki klasycznej?
- Oczywiście, że słucham. Poza tym czasami wybieramy się do Filharmonii  Pomorskiej, która ma bardzo dobrą akustykę lub do Opery Nova. Ostatnio bywamy także na koncertach w Lubostroniu.

- Czy rodzina podziela Pana pasję?
- Zależy jak szeroka rodzina (śmiech). Genów „muzycznych” raczej nie mamy. Córka też słucha, ale raczej mniej niż ja z żoną.

- A nuci Pan czasem?
- Nie raczej nie. Śpiewać też nie umiem.

- A jaki jest pana ulubiony kompozytor?
-Ostatnio niestety Mozart.

- A dlaczego niestety?
- Bo to muzyka tworzona ponad 200 lat temu. Po poznaniu wszystkich epok wróciłem do słuchania Wolfganga Amadeusza. Teraz słucham głównie oper. Wcześniej często słuchałem Jana Sebastiana Bacha, kwartetów Ludwika van Beethovena, Giuseppe Verdiego,  Claude'a Debussy, Maurice Ravela, Karola Szymanowskiego, Igora Strawińskiego, Dymitra Szostakowicza, Witolda Lutosławskiego, Grażyny Bacewicz.

- Dziękujemy za przybliżanie nam tego tematu. Na co dzień astronomia i muzyka klasyczna nie są nam, gimnazjalistom, zbyt bliskie, a  rozmowa była ciekawa i inspirująca. 


Od redakcji: Tym, którym nazwisko Rafała Blechacza (mieszkańca naszego województwa!) niewiele mówi polecamy artykuł Małgorzaty Szczepańskiej-Piszcz pt. "Wirtuoz z Nakła", który pojawił się w "Przeglądzie": http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/wirtuoz-nakla

Co w planach?

26 listopada (środa) - FEST 1 - wspólne spotkanie dla uczestników wszystkich sekcji projektu oraz kadry, na którym pochwalimy się swoimi osiągnięciami i zrealizowanymi działaniami. Ustalimy plany na nadchodzące miesiące, wymienimy się spostrzeżeniami na temat realizacji projektu. Spotkanie przy kawce/herbatce i ciastku rozpocznie się o godz. 15.00 w sali nr 10. Mamy nadzieję, że kolejny FEST zaplanowany na luty 2015 odbędzie się już w projektowym pomieszczeniu wyremontowanym przez sekcję techniczną pod wodzą Pana Mariusza.

W grudniu:
sekcja dziennikarsko-medialna: 4 godz.
                                                           wywiad z pasjonatem (już 4.)
sekcja ds. reklamy:                       4 godz.
sekcja młodego technika:            4 godz.

W styczniu:
sekcja dziennikarsko-medialna: 4 godz.
                                                           wywiad z pasjonatem (już 5.)
sekcja ds. reklamy:                        4 godz.
sekcja młodego technika:             4 godz.
                                                           rajd pieszy - rekonesans po gminie
                                                                               pod kątem wyznaczania trasy ścieżki turystycznej
Impreza 1: Konkurs dla społeczności lokalnej pn. "Gmina w pigułce" (reklamowcy - promocja imprezy w gminie, zaproszenia, prowadzenie;
                        technicy - przygotowanie sali, sprzętu, zaplecza  technicznego;
                        dziennikarze - prowadzenie imprezy, dokumentacja fotograficzna, relacje)

piątek, 21 listopada 2014

Specjaliści od reklamy :-)

Sekcja do spraw promocji i reklamy ma za sobą cykl spotkań z ekspertką w dziedzinie reklamy, Panią Małgosią Niewiadomską. 

Na pierwszym spotkaniu nasza ekspertka opowiedziała nam, czym jest reklama i czemu ma służyć. Wskazała cechy dobrej i słabej reklamy. Na kolejnym, dowiedzieliśmy się, jak zrobić folder. Pani zapoznała nas z zasadami projektowania folderu, co powinien zawierać oraz używanej kolorystyki.Te zajęcia okazały się nam bardzo przydatne, bo zdobyliśmy wiele ciekawych informacji na temat reklamy, na które nie zwracamy uwagi w codziennym życiu. Mamy nadzieję, że folder wyjdzie dobrze. 
Maja K., Agnieszka O.

Na ostatnim spotkaniu dowiedzieliśmy się jak nagrywać reklamy: jakie powinny być długie, ile słów mamy wypowiadać oraz jak wstawiać podkład muzyczny. Pani bardzo ciekawie opowiadała i zarazem zachęciła nas do pójścia do ponadgimnazjalnej szkoły reklamowej.
Ania R.

Materiały do makiety

Sekcja młodego technika postanowiła odpocząć na chwilę od remontów i zajęła się gromadzeniem danych na temat elementów do makiety. Rozeznanie w sieci z pewnością przyniesie ciekawe efekty.




niedziela, 16 listopada 2014

Warsztaty psychologiczne

W piątek 14 listopada spotkaliśmy się z Panią Anią, która jest psychologiem. Na warsztatach doskonaliliśmy współpracę w grupie. Na początku zostaliśmy podzieleni na trzy drużyny i w nich pisaliśmy opowiadania. Następnie wykonaliśmy ćwiczenie pamięciowe polegające na rzucaniu do siebie piłki i zapamiętywaniu do kogo ją rzuciliśmy. Ostatnie zadanie polegało na ułożeniu litery A z kawałów sznurka z zawiązanymi oczami. Nie za bardzo nam ono wyszło, ale podczas całego spotkania dobrze się bawiliśmy i nie możemy się doczekać następnych zajęć z Panią Anią.

Julia D.

sobota, 15 listopada 2014

Mamy logo

W konkursie na logo projektu zwyciężyła propozycja autorstwa Michała Babrala. Oto ona:



Już niedługo sekcja ds. promocji i reklamy przygotuje projekt koszulek, na których znajdzie się logo projektu.

Następny wywiad już wkrótce

Sekcja dziennikarsko-medialna już 21 listopada zaprasza na kolejny, trzeci już, wywiad z pasjonatem z terenu gminy Złotniki Kujawskie. Tym razem gościć będziemy Kacpra Glanca z Tarkowa, który od wielu już lat i z sukcesami trenuje karate. Spotkanie odbędzie się o godz. 14.00 w sali 105. Zapraszamy!

Jednocześnie zawiadamiamy, że wywiad z Panem Andrzejem w zeszłym tygodniu został przekazany do autoryzacji. Z niecierpliwością czekamy na efekty. Zdjęcia z tego spotkania można obejrzeć w galerii obok.

wtorek, 4 listopada 2014

Jak remontują w Złotnikach

Kolejny już raz silna grupa w składzie: Julia, Kasia, Wojtek, Agata, Kuba, Magda, Mateusz i Pan Mariusz, dzielnie walczyła z mało przytulnym jeszcze wnętrzem naszego przyszłego projektowego lokum. Z pasją i wielkim poświęceniem machali pędzlami i miotłami. Popatrzcie!