czwartek, 8 stycznia 2015

Kacper i jego przygoda z karate kyokushin

Kacper Glanc, absolwent naszego gimnazjum, rocznik 2011, tegoroczny maturzysta, pasjonat karate Kyokushin.

Trenuje już siódmy rok. Kiedyś na mistrzostwach musiał walczyć z chłopakiem o posturze Władimira Kliczko. W następnej rundzie … z jego bratem. Niemal po każdej walce ma jakąś kontuzję. Po jednej z nich okazało się, że ma połamane kości śródręcza. Mama nie ogląda jego walk, bo…  się po prostu boi.  A on, mimo że kocha ten sport, nikogo nie będzie do niego zachęcał. Dlaczego?




-Jest wiele różnych odmian sztuk walki. Dlaczego akurat karate?         
Dlaczego karate? Od dziecka chciałem trenować sztuki walki, ale nigdy  nie mogłem się zebrać, żeby iść, zapisać się i zacząć trenować. W pewnym momencie jednak z moim tatą doszliśmy do wniosku, że już nadszedł ten czas, żeby zacząć działać w tym kierunku. Pewnego dnia pojechaliśmy do Bydgoszczy i zapisałem się na treningi. Szukałem w Internecie wiadomości, filmików  na temat walk  i najbardziej spodobało mi się karate, a dokładnie jest to karate Kyokushin.

-Jak długo już  trwa twoja pasja?
Już 6 lat, teraz leci siódmy rok. 

-Długo zajmuje nauka samych podstaw tej sztuki walki? 
Tak, tak, bardzo długo.

-Uczęszczasz do szkoły lub klubu? 
Aktualnie trenuję w bydgoskiej szkole karate Kyokushin.  Zaczynałem u trenera Talarka (w Bydgoszczy). Następnie  zacząłem trenować w Białych Błotach (za Bydgoszczą). Tam pod okiem mojego trenera Mariusza Rudzińskiego trenowałem bardzo długo i teraz już od nowego sezonu (od września) wróciłem do bydgoskiej szkoły karate, gdzie pod okiem trenera kadry narodowej staję się powoli instruktorem.

-Mógłbyś nam opisać swój trening oraz strój ?
Zacznijmy od stroju. Jest to tak zwane karategi. Niektóre sztuki walki mają w tradycji to, że nie trenuje się w takich strojach, jak na w-f ćwiczy: krótkie spodenki itd. Nasz strój może być biały lub czarny. Odnośnie treningu, jeśli jest okres startowy i chce się coś zdziałać w tym kierunku,  to trzeba solidnie popracować.

-Jak często się odbywają treningi? 
Najczęściej to dwa razy w tygodniu lecz jeśli ktoś naprawdę kocha trenować (choć nie polecam),  to można i 4 razy w tygodniu jeździć na trening. Niekiedy, w sobotę, dojeżdżam na zajęcia do Torunia, żeby zajmować jakieś miejsca. Jeśli chce się osiągać jakieś większe sukcesy, to nie można trenować 2 razy w tygodniu, trzeba także samemu poświęcać na to więcej czasu.

-Ciężko jest połączyć naukę  w szkole z treningami?
Tak, jest bardzo ciężko, ale są ludzie, którzy sobie z tym radzą. Ja się przyznam, że trudno było… Bardzo się starałem, ale były momenty, w których było mi naprawdę ciężko. Łączenie nauki w liceum ze sportem i intensywnymi treningami nie było łatwe. 

-Z których osiągnięć jesteś najbardziej zadowolony?
Dla mnie bardzo ważne były osiągnięcia, gdy jeszcze startowałem  jako junior . Zdobyłem III  miejsce na Mistrzostwach Europy we Wrocławiu. To było moje pierwsze takie osiągnięcie i to właśnie spowodowało, że jeszcze bardziej zakochałem się w tym sporcie. Zmotywowało mnie to też do dalszej pracy. Dane mi też było wałczyć poza krajem, np. w Austrii.

-Jaki jest najwyższy stopień w karate?
Czarny pas. Jest to tak zwany stopień mistrzowski, pierwszy dan.

-A jaki ty pas posiadasz?
Aktualnie jestem posiadaczem pasa brązowego. Jest to stopień przed czarnym. Co roku są 2 egzaminy, które można zdawać  u trenera kadry narodowej, Artura Wilento, w Toruniu. Jest też organizowany obóz letni w Tucholi i tam także można podchodzić do egzaminu. Stopień mistrzowski to jest już naprawdę wysoki stopień. Jeśli zdobędziesz już czarny pas, to po tym są złote belki ( 1, 2, 3, 4, do 9 ,10 stopnia dana). Artur Wilento ma 4 dan, takie stopnie zdaje się już w Japonii, ale do 3 dana można zdawać jeszcze w Polsce. 

-Jak wygląda taki egzamin?
Egzamin jest bardzo trudny. Sprawdza twoją wytrzymałość, siłę, techniki, a co najważniejsze twój hart ducha, siłę woli i walki. Męczą psychicznie oraz fizycznie, chodzi o to, żeby przetrwać ten egzamin. Potem wszystko zależy od egzaminatorów, czy nagrodzą cię nowym stopniem czy też nie. 

-Jak zdobywa się pasy?
Może powiem po kolei. Zaczyna się od koloru białego - pierwsi adepci mają biały pas. Potem zależy, czy ktoś jest juniorem czy seniorem (juniorzy do 18 roku życia). Po egzaminie jest pomarańczowy pas (potem można zbierać belki czerwone, które są dwie). Następnie  naszywamy belkę w kolorze następnego pasa, jest egzamin i następny  pas. Juniorska droga jest ciężka z powodu naprawdę wielu egzaminów. Żeby zajść wysoko w tym stopniu, trzeba zdawać dużo egzaminów. Jednak z drugiej strony są one łatwiejsze, ponieważ u dzieci bardziej zwraca się uwagę  na dyscyplinę, w jaki sposób się zachowują. Senior zaś ma tylko pas, potem jedną belkę w kolorze następnego pasa i  kolejny pas. Przebiega to o wiele szybciej. Egzaminy są jednak dziesięć razy trudniejsze. Po pomarańczowym pasie jest niebieski, żółty, zielony, brązowy i oczywiście, ten na który każdy czeka, czyli pas czarny.

-A co ze wzrostem, odgrywa on jakąś ważną rolę?
Myślę, że wzrost nie ma żadnego znaczenia.  Zawody dzielą się na kategorie wagowe. Wzrostu nie bierze się pod uwagę. Wychodzisz mając 160 cm, no i niestety, przychodzi walczyć z kimś wysokim. Waga tu też jest ważna, ale w swojej kategorii, na przykład 60 -70 kg, można trafić na jakiegoś, że tak powiem dryblasa, no i trzeba walczyć.

-Czy Twoje umiejętności  przydały ci się kiedyś w codziennym życiu ?
Jeszcze mi się nie zdarzyło, na szczęście, wykorzystać  tych umiejętności. Oczywiście zdarzały się w tym złym świecie takie sytuacje, ale zawsze rozwiązywałem je w sposób dyplomatyczny. Treningi wzmocniły mnie także psychicznie, jestem bardziej odporny  na różne sytuacje stresowe, czuję się mocniejszy.

-To prawda że można zahartować dłonie przez wbijanie  je w pojemnik z ryżem?
Tak, w sztukach walki jest coś takiego, jako utwardzanie kości. Na zawodach walczy się w dwóch meczach. Juniorzy walcząc, mają np. kaski, ale przychodzi taki czas (dla mnie taki przyszedł), że walczy się bez osłon. Przychodzi więc ten etap, gdzie trzeba wzmocnić wytrzymałość swoich dłoni, kości. Walcząc przez 2 minuty, czuć uderzenia gołą pięścią, to jest zupełnie coś innego. Wzmacnia się przez na przykład uderzanie w worki z piaskiem,  twarde deski (makiwary),  które są przyczepione  do ściany. Trzeba  tak latami ćwiczyć.

-Często ci się zdarzają różnego rodzaju kontuzje?
Praktycznie po każdej walce zawsze jakaś jest.  Nie zdarzyło mi się, że skończyłem walkę nie odnosząc żadnej kontuzji. 

-Miałeś coś kiedyś złamane?
W czasie walki doznałem urazu i dopiero po walce dowiedziałem się, że jest prawdopodobieństwo złamania. Okazało się, że jest to złamanie prawego śródręcza. 

-Po jakim  czasie wróciłeś do treningów? 
Niech pomyślę, miesiąc, dwa. To była moja największa kontuzja (powybijane palce, pobijany piszczel). Niestety miałem problem po ściągnięciu gipsu, ponieważ miałem przykurczone  palce i przez długi czas nie mogłem ich normalnie wyprostować. 

-W szkole są lekarze, którzy w razie urazu mogą udzielić pomocy? 
Trenerzy, instruktorzy są przeszkoleni na kursie pierwszej pomocy. 

-Często widzimy, jak mężczyźni w filmach rozbijają deski i cegły za pomocą jednego ciosu. W rzeczywistości łatwo jest to zrobić, czy jest to możliwe?
Ludzie w rozmowach o sztukach walki zawsze widzą jakiś film przed oczami np. ,,Wejście smoka”. Ludzie go pamiętają, bo był to kultowy film. Wszystkie sztuki walki porównują do niego i nie znając się,  komentują. W filmach wszystko jest podkładane. Nie jest tak łatwo kopnąć kogoś z kopnięcia obrotowego w twarz. 

-Udało ci się już połamać jakieś deski?
Powoli zaczynam, ponieważ chcę zdawać na stopnie mistrzowskie, a już zbliża się czas, że będzie trzeba podejść do egzaminu, gdzie jest to wymagane. Trzeba dużo trenować, np. wcześniej wspomniane utwardzanie. 

-Ile zostało ci czasu do przygotowania się na ten egzamin?
Mam jeszcze jeden egzamin, żeby zdać na czarną belkę. Wtedy właśnie będę miał możliwość zdawania na stopień mistrzowski. Sądzę, że jeszcze 2-3 lata.


-A co jeśli chodzi o dietę- czy jakąś stosujesz?
Tak, na dietę w sporcie obecnie zwraca się szczególną uwagę. Mówią, że to jest 90% sukcesu, a 10% to reszta (motoryczność, przygotowanie). Jest bardzo ciężko, bo nie każdy lubi warzywa itp. Jeśli chce się naprawdę coś osiągnąć, to trzeba dużo wyrzeczeń. Trzeba dostarczać dużo białka (jest głównym budulcem mięśnia). W sztukach walki ważne jest dostarczanie energii, oczywiście w odpowiednich dawkach. Nie można przyjść na trening ,,obżartym’’. Jeśli nie ma okresu startowego, to można sobie na więcej pozwolić. 

-A tobie ciężko było z taką dietą?
Podczas przygotowań do Mistrzostw Europy we Wrocławiu miałem bardzo ciężkie treningi i musiałem schudnąć. Miałem wtedy do zrzucenia z 4-5 kg, a tłuszczu w organizmie brak i mięśnie mi się spalały, było to trudne. Musiałem wtedy jeść kurczaki, warzywa i ryby na parze, nie mogłem spożywać nic smażonego. 

-Jak sobie radzisz ze stresem na egzaminach/zawodach?
Stres jest zawsze. Ćwiczy się 20, czy 30 lat, to i tak zawsze jest. Nie znam osoby, która by się nie stresowała, mimo że wielu zawodników to ukrywa. 

-Jakie masz myśli podczas takie walki?
Gdy walka się zaczyna, po prostu walczysz. Jesteśmy właśnie w ten sposób szkoleni. Musimy robić swoje. Trzeba się bardzo skoncentrować, żeby myśleć w jaki sposób można podstępnie wygrać.

-Jaką walkę wspominasz najbardziej?
Byłem kiedyś na Mistrzostwach Polski Regionu Północnego w Świnoujściu i w finałowej walce walczyłem z chłopakiem z Gdańska. Walka trwa 2 min. Następnie są dogrywki, które trwają po 1min. Jeśli jeszcze nie ma rozstrzygnięcia (co bardzo rzadko się zdarza), bierze się pod uwagę wagę zawodników. Jeśli waga pokaże różnicę np. 3kg, to wygrywa ten, który jest lżejszy. Niestety wtedy jeszcze tego nie było, więc odbyła się kolejna dogrywka. Wtedy właśnie stoczyłem najdłuższą walkę w życiu. Mój przeciwnik był bardzo dobrze przygotowany kondycyjnie. Wspominam ją do dzisiaj, jako nie tylko najdłuższą, ale i najtrudniejszą. 

-Zrobiłeś komuś kiedyś krzywdę podczas walki?
Tak, raz zdarzyło mi się. Niestety, to jest walka. Musimy brać pod uwagę konsekwencje. Kopnąłem mojego przeciwnika w kolano, miał naderwane więzadło i uznano to za nokaut. 

-Zdarzyło ci się kiedyś walczyć z ,,wielkim’’ przeciwnikiem?

Kiedyś na Mistrzostwach Polski w Nowej Rudzie walczyłem pierwszą walkę eliminacyjną z chłopakiem o posturze podobnej do jednego z braci Kliczko. Zmieścił się idealnie w tej samej wadze, co ja . Wygrałem z nim, była to bardzo ciężka walka, ponieważ był o wiele wyższy ode mnie. Kiedy kazano mi wyjść do kolejnej walki, walczyłem z jego bratem, który był takiej samej budowy. Wygrałem wtedy w obu walkach. Niestety, trzeciej walki nie udało mi się już wygrać. 

-Rodzice podzielają twoją pasję?
Oczywiście, bardzo, właściwie to wszystko dzięki nim. Od początku mnie wspierali. Ojciec wiedział, że zawsze chciałem trenować. Mama boi się, jak to mama. Zawsze jest przerażona. Była ze mną jedynie na dwóch walkach, tych ważniejszych. Na inne nie jeździ, bo się po prostu boi.

-W jaki sposób byś zachęcił młodzież do sztuk walki?
Nie będę zachęcał. Trzeba przyjść, zobaczyć, poczuć. Nie da się kogoś namówić. Trzeba poczuć, czy to cię pociąga, czy nie.

-Jaka byłaby twoje reakcja, gdybyś dowidział się, że poniosłeś naprawdę ciężką kontuzję i nie możesz wrócić do tego sportu?
Jestem jeszcze w takim wieku, że mogę startować w zawodach. Jeśli jednak coś by się stało, nie daj Boże, to naprawdę byłbym załamany. Kocham ten sport i potrzebuję go. Może to być dla kogoś dziwne, ale jeśli ma się pasję tak naprawdę, to nie można  po prostu bez niej żyć. Jestem jeszcze w takim wieku, że naprawdę chcę walczyć.

-Masz jakieś plany związane z tym na przyszłość?
Zostałem wysłany na kurs instruktorski i w weekendy dojeżdżam do Torunia. Zbliżam się już ku końcowi. Powoli zaczynam też uczyć młodzież w Bydgoszczy. Być może po skończeniu szkolenia już będę normalnie uczył innych.

-Zdarzyło ci się walczyć na treningu z dziewczyną?
Dobrzy trenerzy każą dziewczynom trenować z chłopakami, ponieważ jest dwa razy ciężej. Widać, że dziewczyny bardzo szybko potem osiągają sukcesy. Na treningach - oczywiście, że tak.

-Powstrzymujesz się jakoś wtedy, czy normalnie walczysz?
Szczerze? Tak, powstrzymuję się, bo jest to jakaś blokada. Jednak jeśli dziewczyny się zajmują się tym sportem na poważnie, to idzie im szybko. Są bardzo dobrze wyszkolone. Współczuję chłopakom, którzy zaszli im za skórę. Odczułem to na własnej skórze, bo na treningach są bardzo zawzięte. 

Bardzo dziękujemy za interesujący wywiad.


Wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą z prywatnego archiwum Kacpra. Dziękujemy za udostępnienie.
Opracowanie wywiadu: Weronika i Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz