poniedziałek, 2 listopada 2015

Malarka i rzeźbiarka czyli czym się zajmuje Ilona Gawrońska...

Maluje od dzieciństwa, rzeźbi od czasów studiów na warszawskiej ASP. Inspirację znajduje na każdym kroku, ale specjalizuje się w ... czaszkach. Kto by się spodziewał, że w Złotnikach Kujawskich mamy tak nietuzinkową postać.
Przeczytajcie, co o swojej pasji opowiedziała nam Pani Ilona Gawrońska, absolwentka złotnickiego gimnazjum.


Jak zaczęła się Pani przygoda z malarstwem?
Tak naprawdę malowałam od dziecka. Nigdy nie było momentu, żebym tego nie robiła. Moja mama też miała talent plastyczny, chociaż nie uczęszczała na uczelnie artystyczne.  Jednak portrety i pejzaże robiła, a ja byłam tego świadkiem. W jakiś sposób mnie to zainspirowało i nakręcało do działania. Drugą osobą, która wpłynęła na to, była moja nauczycielka  plastyki w podstawówce.  Rodzice oczywiście pielęgnowali we mnie ten talent, bo podobno zauważono, że jako dziecko potrafiłam  narysować idealnego psa  bez oderwania ołówka. 

Jak Pani rozwijała tę pasje ?
Były to oczywiście uczelnie. Szkoły plastyczne m.in. Liceum Plastyczne w Bydgoszczy, potem Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie. Współpracuję również z różnymi artystami. Są to działania na zasadzie uczenia dzieci, samodzielne prowadzenie wystaw i działania artystyczne skierowane również w kierunku muzycznym, bo współpracuję także z muzykami.

Co jest dla Pani inspiracją?
Inspiracją dla mnie może być wszystko. Przez 5 lat akademickich moją inspiracją był mój wypadek, głównie  tomografia  mojej czaszki. Później rozwinęło się to we współpracę z Wojskowym Instytutem Medycznym w Warszawie. Skupiłam się na badaniach medycznych  związanych z czaszką i to było tematem moich działań na uczelni, ale inspiracją są dla mnie również dzieci, momenty, pejzaże. Wszystko co nas otacza.

Po ukończeniu gimnazjum uczyła się Pani w liceum plastycznym ?
Tak. Było to Liceum Plastyczne im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. 

Było ciężko?
Przyznam, że to był najcięższy okres, jeśli chodzi o moją edukację. Była to bardzo wymagająca szkoła, ale wtedy było jednym z najlepszych liceów artystycznych w Polsce. Wymagania były wysokie, kładziono nacisk i na przedmioty artystyczne, i ogólne. Jednak oprócz tego, że mieliśmy ukończone liceum, mieliśmy także zawód, co było bardzo pozytywną kwestią.

Czy były jakieś egzaminy wstępne?
Tak. Egzaminy wstępne wyglądały tak, że były 3 fazy. Pierwsza faza to było dostarczanie teczki z własnymi pracami. Kolejna faza – narysowanie oraz namalowanie martwej natury, a także narysowanie kompozycji z przygotowanych brył przestrzennych, które  odbywało się  w szkole przy komisji. Kolejny etap to rozmowa kwalifikacyjna. Rozmowa kwalifikacyjna oraz rysowanie przy komisji odbywało się w ciągu jednego dnia. Dopiero wtedy wiedzieliśmy, czy się dostaliśmy czy nie. 

Co Pani czuje, gdy maluje? 
Zabawę. Czuję się sobą, ja się tym po prostu bawię. 
A w smutnych chwilach malowanie Panią uspakaja?
Tak, na pewno pomaga odrzucić agresję i negatywne emocje. Jeśli jestem zdenerwowana bądź smutna to wtedy  malowanie mnie odpręża.

Z jakich obrazów jest Pani najbardziej dumna?
Najbardziej dumna jestem nie z obrazów, a z odlewów rzeźbiarskich. Obrazy z których jestem dumna to np. to mój dyplom z malarstwa w liceum -  pomost przechodzący w klawisze fortepianu. Praca nawiązująca do Roku Chopinowskiego. Dumna jestem również z ostatniej wystawy  „30 i 3” w Warszawie, która była moją obroną magisterską przedstawiającą 33 autoportrety z wypadku w formacie 100 na 70. Z tych dwóch wystaw rzeczywiście jestem bardzo dumna, a także z autoportretów nawiązujących do tomografii, które wystawiałam w trakcie Nocy Muzeów w Warszawie.  

Czy ma Pani swój ulubiony obraz?
Może nie obraz, ale rzeźbę. Jest to metrowy  odlew czaszki. 

Jaki jest Pani ulubiony malarz/malarka?
Nigdy nie miałam ulubionego artysty.  Wolałam realizm w malarstwie. Jednak świadomie wybrałam Akademię  Warszawską, by spróbować czegoś innego niż preferowało moje liceum. Raczej nie skupiałam się na jakiejś jednostce, zawsze poszukiwałam.

Czy podczas malowania słucha Pani muzyki czy woli mieć Pani spokój?
Podczas malowania to ja oglądam filmy! Chyba wszystkie filmy, które istnieją na youtube obejrzałam. 

Czy brała Pani udział w jakiś konkursach plastycznych, na przykład w gimnazjum, tak jak my teraz?
Tak, brałam udział w konkursach, choćby w konkurs plastycznym upamiętniającym Powstańców Wielkopolskich w Żninie. Zajęłam wtedy pierwsze miejsce. 

Czy utrzymuje się Pani z swojej pasji?
W tym momencie jestem w trakcie zakładanie działalności związanej z moją pasją. Jak najbardziej, cały czas mam zlecenia: malowanie na ścianach, malowanie obrazów i portretów, bardzo często dziecięcych.

A ile namalowała Pani obrazów?
Strasznie dużo rysowałam jako dziecko. Często robiłam zawody z moim rodzeństwem, kto lepiej coś narysuje więc rzeczywiście tych rysunków było strasznie dużo.  W szkole był taki wymóg  - trzeba było działać artystycznie i nieważne, czy nam wychodziło czy nie. To była bardziej praca rzemieślnika niż artysty dlatego, że na przeglądy należało przynosić określoną ilość prac. W liceum mieliśmy narzuconą tematykę, była to postać lub martwa natura, a na studiach już mieliśmy większą możliwość wyboru tematu. Osobiście nie jestem w stanie określić liczby wykonanych przeze mnie prac, bo było ich wiele, z czego spora część była narzucona tematycznie przez szkoły. Wiele oczywiście robiłam na zamówienia i sama dla siebie. Artystą stajemy się wtedy, gdy jesteśmy wolni, bez obowiązków i przymusu, gdy to działanie staje się zabawą i daje nam radość, wtedy możemy działać jako artyści.

Jak długo maluje Pani jeden obraz?
Mogę namalować obraz w jedną noc, lub malować przez miesiąc. Czas malowania obrazu nie jest w żaden sposób określony, zależy to od mojego nastroju i dnia.

Czy można gdzieś zobaczyć Pani prace?
Tak, na przykład w tutejszym gimnazjum. W chwili obecnej pracuję nad wystawą w inowrocławskim  Uzdrowisku „3 tężnie”. W Warszawie również przygotowuję wystawy np. na Noc Muzeów. Wiem, że w Bydgoszczy w szkole są wystawione moje obrazy. Dużo obrazów maluję też dla osób prywatnych. 

Jaki typ obrazów lubi Pani najbardziej malować?
Ciężko powiedzieć. Ostatnio skupiałam się na czaszkach i malowałam je masowo, a także dużo portretów dzieci. Różnie z tym u mnie jest. Na akademii mieliśmy obowiązek malować akty. Trzeba było skupić się na sylwetce ludzkiej. Później zajęłam się działalnością w kierunku czaszki i badań medycznych. Powiedzmy, że bardziej interesuje mnie anatomia ludzkiej głowy. 

Jak wyglądaj zajęcia na ASP?
Bardzo ciekawie. Ja byłam akurat przypadkiem, którego więcej nie było na ASP niż był, bo niestety uległam wypadkowi, w wyniku którego byłam unieruchomiona, ale zajęcia na ASP bywają bardzo ciekawe. Zaczynają się o godzinie 9 od malarstwa. Jeśli jesteśmy uczniami na profilu malarstwa, tak jak ja, są to 4 godziny, kiedy model pozuje po 45 minut i 15 minut przerwy. Ustawiony jest akt. Zazwyczaj jest jednopostaciowy, ale bywa też dwupostaciowy. Mamy pracownie artystyczne. Na pierwszym roku są  pracownie narzucone, w kolejnych latach wybieramy sobie sami pracownie i profesorów, do których chcemy uczęszczać. Ja miałam przyjemność pracować w pracowni Stanisława Baja. Bardzo zaangażowany artysta i potrafiący nawiązać kontakt ze studentami, a co najważniejsze bywa w pracowni. Nie zawsze to się zdarza, żeby profesor bywał w pracowni. Po tych 4 godzinach jest godzina przerwy zwana przerwą obiadową. Zazwyczaj ta godzinna przerwa jest wykorzystywana przez studentów, którzy chodzą do pracowni. Nie ma obowiązku chodzenia tam, natomiast jest obowiązek przynoszenia prac na przegląd. Można malować w domu. Ja akurat na trzecim, czwartym oraz piątym roku tak robiłam, malowałam w domu. Przychodziłam do pracowni sporadycznie. Po przerwie są 4 godziny rysunku. Tu miałam profesora, którego trudno było złapać w pracowni. Trzeba było się z nim umówić. Oko do rysunku miał fenomenalne. Na początku tygodnia po godzinie 14 były przedmioty teoretyczne, takie jak historia sztuki, filozofia, technologia malarstwa sztalugowego, a od środy po godzinie 14 był rysunek. Dobrze wspominam te zajęcia. Na niektóre przedmioty nie trzeba było chodzić, ale był obowiązek zaliczenia egzaminu, więc osoba, która nie jest w stanie się nauczyć bez uczęszczania na nie, powinna chodzić. Ja miałam tak naprawdę powtórki z liceum. Chociaż był rok, gdzie mieliśmy panią profesor, która wymagała obecności. Mimo swojego wieku, mimo ilości studentów, których uczyła, potrafiła każdemu powiedzieć, na których zajęciach nie był i z tego pytać w trakcie egzaminu. Perfekcyjnie pamiętała każdego studenta, wszystko co powiedział, co zrobił. Więc do tej pani chodziłam. 
Mieliśmy jeszcze dodatkową specjalizację, w moim przypadku była to rzeźba. Moja pracowania znajdowała się na ulicy Spokojnej. Bardzo dobrze nazwa ulicy pasowała do miejsca, w którym się znajdowała, bo to było przy Powązkach. Było tam bardzo spokojnie. Tematyka odlewu czaszki bardzo współgrała z tym terenem. Cmentarz był inspiracją dla profesorów i studentów.  W tym momencie jestem w trakcie załatwiania wizyty w prosektorium. Chyba każdy znany artysta powinien uczestniczyć w sekcji zwłok, by móc poznać dokładnie anatomię ludzkiego ciała. Leonardo da Vinci i Michał Anioł prowadzili sekcje zwłok. W sposób nielegalny, ponieważ odbywało się to przed pochówkiem, a to było zakazane i źle odbierane przez społeczeństwo. Wiele ryzykowali z tego tytułu, ale dzięki temu mogli poznali doskonale anatomię ludzkiego ciała i odzwierciedlić to w swoich działaniach twórczych.

Jakie rzeźby głównie Pani robiła? 
Najbardziej interesowały mnie czaszki.

Z czego wykonana jest taka czaszka?
Technika odlewu gipsowego jest taka, że najpierw wykonujemy rzeźbę z gliny. Później robimy negatyw czyli zalewamy tę rzeźbę gipsem. Oczywiście trzeba zrobić kilka warstw, położyć pakuły, żeby nasz negatyw się nie rozsypał w trakcie ściągania. To jest skomplikowana technologia. Potem ściągamy negatyw. Oczywiście nasza rzeźba z gliny ulega zniszczeniu. Dopiero później robi się odlew właściwy, czyli pozytyw. Jeśli się samemu nie spróbuje, to ciężko to opanować w teorii.

Czy rodzina podziela Pani pasje?
Jak najbardziej, w rodzinie miałam bardzo duże wsparcie. Tak jak wspominałam, mama też malowała. Dziś może troszeczkę zawiesiła te działania, ale jak najbardziej rodzina popierała moje zainteresowania i wspierała mnie w rozwijaniu tego talentu.  

Czy pracowała Pani z młodzieżą? 
Tak. Prowadziłam zajęcia, bo skończyłam również studium pedagogiczne. Miałam staż w szkole w Tucznie. Prowadziłam tam zajęcia lekcyjne oraz dodatkowe w kole plastycznym. Były to bardzo atrakcyjne zajęcia, cieszące się sporym zainteresowaniem, bo dzieciaki brały udział w warsztatach takich jak np. linoryt, technika niestandardowa, która w szkołach zazwyczaj się nie pojawia.  Często mam spotkania z dzieciakami z gminy, a także w Warszawie. Zdarza się, że mam uczniów, którzy przyjeżdżają na zajęcia indywidualne.

Czy uważa Pani, że miejsce zamieszkania ma wpływ na rozwój pasji?
Z pewnością. Miejsce, w którym się znajdujemy ma wpływ na rozwój pasji. Na pewno na dzieci wpływa to, w jakim otoczeniu są, czy mają możliwość rozwoju, czy ktoś im pomaga. Dziecko potrzebuje kogoś, kto wskaże mu drogę, bo samo nie jest jeszcze w stanie się ukierunkować. Może chcieć, może mieć pasje, ale bez wsparcia tego talentu nie rozwinie. Nasza gmina jeśli chodzi o malowniczość jest bardzo pięknym miejscem, miałam co oglądać i co rysować, ale bez wsparcia rodziny, ludzi otaczających mnie, raczej bym tego talentu nie rozwijała. 

Jak Pani myśli, czy młodzież w XXI wieku interesuje się malarstwem? 
Jak najbardziej. Coraz więcej organizuje się kółek plastycznych, warsztatów i coraz bardziej rozpowszechniane są techniki niestandardowe, których w szkołach się nie używa. Dowodem tego jest nabór na akademię, do której jest sporo kandydatów. Ilość zainteresowanych jest duża. 

Bardzo dziękujemy za interesujący wywiad. Życzymy inspiracji, sukcesów, a przede wszystkim satysfakcji z tego, co Pani robi. 



Zdjęcia prac malarskich pochodzą z prywatnych zbiorów Pani Ilony. Zostały opublikowane za zgodą autorki. Bardzo dziękujemy za ich udostępnienie.

Wywiad przeprowadzili: Julia, Agata, Magda, Wojtek i Kuba. 
Transkrypcja: Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz