poniedziałek, 1 czerwca 2015

Razem na kujawską nutę

O muzycznej pasji i o ludowej muzyce opowiedzieli nam dzisiaj Państwo Bożena i Tadeusz Jaworscy. Od prawie 20 lat występują w zespole ludowym Złotniczanki. Śpiewem i tańcem kultywują kujawskie tradycje. Z dumą prezentują niezliczone nagrody i trofea wyśpiewane na festiwalach, które, jak zgodnie podkreślają, zawdzięczają jednej osobie... Komu?


Jak zaczęła się Państwa przygoda ze Złotniczankami?
Pani Bożena: Pierwszy był mąż, pani Iwonka go zwerbowała, ale może on sam powie jak to się zaczęło, a później ja opowiem o sobie. 
Pan Tadeusz: Od 1986 roku pracowałem w podstawówce, a 3 lata później pani Iwona mnie zwerbowała. Najpierw były pojedyncze próby w szkole podstawowej. Podczas pierwszego występu byłem bardzo stremowany, a jeszcze pani Iwona usiadła naprzeciwko mnie, no ale jakoś poszło.

A jak pani Iwona Pana zwerbowała? Słyszała Pana donośny głos? 
Pan Tadeusz: Nie, oboje pracowaliśmy w szkole, a w zespole nie było żadnego mężczyzny.

Czyli Złotniczanki już wtedy istniały. Od którego roku istnieje zespół?
Pani Bożena: Teraz będzie 29 lat istnienia. Jeśli chodzi o moje początki w zespole to ja cały czas z tym zamiarem się nosiłam, ale jakoś ciężko mi było podjąć tę decyzję. Później siostra poszła na emeryturę, namówiła mnie i razem wstąpiłyśmy do zespołu. Śpiewam ze Złotniczankami od 2003 roku, siostra też i nadal śpiewa. Od samego początku w zespole występuje Pani Gmaj, która dziś ma 85 lat!

Czy Państwa pasją jest muzyka w ogóle, czy tylko muzyka ludowa?
Pani Bożena: Rzeczywiście tak jest, że lubimy śpiewać. Wnuk mój śpiewał, dopóki nie poszedł do szkoły i siostry wnuczka też śpiewała. Później jak już poszli do szkoły to kolidowało to z próbami i zrezygnowali. 

Czyli to taka pasja rodzinna. A czy muzyka ludowa, czy muzyka w ogóle?
Pani Bożena: W ogóle. Przede wszystkim lubimy muzykę śląską i spokojną muzykę z dawnych lat, jak my byliśmy młodzi.

Jak często odbywają się próby? 
Pani Bożena: Próby odbywają się dwa razy w tygodniu, we wtorki i w czwartki od 16:00 do 18:00, zależy jak ta próba nam wychodzi. Nieraz trzeba powtarzać kilka razy, żeby to wyszlifować. 

Czyli to jest dość obciążające.
Pani Bożena: Tak, jest obciążające, ale jest to dla nas dobre. Po zawale chciałam zrezygnować, ale lekarz powiedział mi, żeby tego nie robić, byle się zanadto nie forsować. Człowiek musi się zmobilizować, ubrać i musi iść między ludzi, a tak siedziałabym w domu. Dopóki mogę to chodzę. 

A jak wygląda taka próba? 
Pani Bożena: Przede wszystkim ustawiamy się, prawie do każdej piosenki jest inne ustawienie, trzeba to zapamiętać. Jeśli kogoś nie ma to trzeba zmienić ustawienie, żeby wszystko pasowało. Nie może być tak, że jeden rząd tak stoi, a drugi rząd inaczej. W tych lukach między rzędami nie można komuś we włosy śpiewać, trzeba stać pomiędzy. Jeśli mamy nowe piosenki to siedzimy przy stole, czytamy piosenkę, sprawdzamy tekst. Przede wszystkim musimy dobrze wymawiać, dykcja jest tu najważniejsza, żeby słuchacze zrozumieli o czym śpiewamy.

Czy Pani Iwona jest wymagającą kierowniczką?
Pan Tadeusz: Jest wymagająca, ale to bardzo dobrze, bo dzięki Pani Iwonie mamy to, co mamy. Tak więc zapamiętajcie, że wymagający nauczyciel, to dobry nauczyciel. Potrzebny ktoś, kto trzyma w karbach. Czasami się zdarzy, że krzyknie, ale później wszystko jest w porządku. Tylko jej możemy dziękować za to, co osiągnęliśmy.

A jakie osiągnięcia ma zespół? 
Pani Bożena: Mamy tytuł nadany przez władze gminne "Zasłużony dla Gminy Złotniki Kujawskie" oraz odznakę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego "Zasłużony dla kultury polskiej". Najważniejsze są dla nas festiwale w Ciechocinku, na których zdobywamy pierwsze, drugie albo trzecie miejsce. Zawsze jesteśmy "na pudle", jak to się mówi. Bardzo ciężko jest utrzymać takie wyniki. 

Czyli poziom jest wysoki na tych konkursach? 
Pani Bożena: Tak, jest wysoki i ciężko jest utrzymać wysokie miejsce. Mamy w Inowrocławiu pierwsze miejsca i w Ciechocinku, osiągnięć mamy sporo, co widać na półce z nagrodami. Często występujemy w Złotnikach Kujawskich na jubileuszach, pięćdziesięcioleciach małżeństw. Upiększamy starszym ludziom ważne chwile. Jeździmy na dożynki, festiwale, przeglądy. Można obejrzeć na zdjęciach nasze występy. Kiedyś mieliśmy prawdziwe stroje, wełniane, teraz już mamy inne, stylizowane. Każdy strój kujawski damski składa się z anielicy czyli białej halki, do tego jest jeszcze czerwona halka czyli piekielnica, później jest spódnica, kabat czyli biała bluzka z kołnierzem, korale czerwone i do tego fartuszek i czepce. Młode dziewczyny, jak wy, mają kolorowe wianki. Mężczyźni mają spodnie, białą koszulę z czerwoną wstążką, która jest zawiązywana w kokardkę, do tego jest jeszcze czapka, kubrak i szal do przewiązania. Sylwia, nasza najmłodsza Złotniczanka, ma właśnie panieński strój z kolorowym wiankiem. 


Z którego osiągnięcia zespołu jesteście Państwo najbardziej dumni? 
Pani Bożena: Z każdego jesteśmy bardzo dumni. Gdy wyjeżdżamy z jakiegoś festiwalu i coś zdobędziemy, to zawsze każdy jest dumny, z każdej nagrody się cieszymy. W sumie nie ma czegoś takiego, że ta jest gorsza, ta lepsza, wszystkie traktujemy równo.

Kto prowadził zespół przed Panią Iwoną?
Pan Tadeusz: Przed panią Iwoną prowadził zespół Pan Tomczak, przed nim też była Pani Iwona, a przed nią jeszcze jedna osoba.
Pani Bożena: Tutaj na zdjęciu możecie zobaczyć Pana Tomczaka. A tu jest Pan Waldek, który z Inowrocławia jeździł rowerem na nasze próby. Z akordeonem. Niezastąpiony człowiek, prawie nie słyszał, ale naprawdę był niesamowity. 

Czy poza Złotniczankami mają Państwo inne wspólne zainteresowania? 
Pani Bożena: Wspólne zainteresowania? Tak, ogródek, kwiatki! 
Pan Tadeusz: Od kwiatków jest żona, ja jestem od tzw. Brudnej roboty.

Jak długo zamierzają Państwo występować? 
Pani Bożena: Jak długo zdrowie pozwoli. Nieraz jest duszno, tłoczno to człowiek źle się czuje, ale lubimy być na scenie, to jest wielka radość. 

Teraz pytanie skierowane do Pana Tadzia. Jak to jest być Złotniczanką wśród tylu kobiet? 
Pan Tadeusz: Nie jestem Złotniczanką, jestem Złotniczankiem! Bardzo dobrze się czuję, lubię to. Jest nas razem czterech mężczyzn i dwóch muzyków, czyli sześciu panów, ale ogólnie zespół nazywa się Złotniczanki.

A kto dba o kronikę i całą dokumentację osiągnieć zespołu? 
Pani Bożena: Prowadziła ją jeszcze Pani Gabrysia Stolarska, dopóki należała do zespołu, a od jubileuszu 25-lecia już Iwonka. Kiedyś wszystko było ręcznie, teraz już jest pisane komputerowo.


Czy miejsce zamieszkania ma wpływ na rozwój takiej pasji? 
Pani Bożena: Troszkę ma wpływ, zazwyczaj z dojazdem jest problem, nie każdy ma samochód, na przykład pani, która kiedyś prowadziła nam kronikę już na rower nie jest w stanie wsiąść i zrezygnowała z zespołu. Miejsce zamieszkania też swoje robi. Im bliżej, tym lepiej, zwłaszcza w pewnym wieku.

Ile osób liczy zespół?
Pan Tadeusz: 22 osoby razem z Panią Iwonką. 

A w jakich ładnych miejscach występowaliście Państwo z zespołem? 
Pani Bożena: Ładnym miejscem była Spała, byliśmy tam na dożynkach. Były to ostatnie dożynki prezydenckie, które przeżył Lech Kaczyński. Mogę się pochwalić, że miałam nawet zdjęcie z Prezydentem, którego niestety nie dostaliśmy. Dzięki takim wyjazdom nawiązują się nowe kontakty, co jest fajną sprawą. 

Mieliście takie spotkanie z innymi zespołami?
Pan Tadeusz: W Pakości takie spotkania organizowane są co roku, byliśmy na 30-leciu zespołu z Pakości, oni byli u nas na 25-leciu Złotniczanek.

Bardzo dziękujemy, że zgodzili się Państwo na udzielenie nam tak wywiadu. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieli okazję posłuchać występu Waszego zespołu.
Pani Bożena, Pan Tadeusz: My również dziękujemy za zaproszenie. Było nam bardzo miło. 

Wywiad przeprowadziła Magda. Transkrypcja rozmowy - Agata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz